Przedświąteczny czas to często inna rzeczywistość. Robi się szybciej, głośniej, ciaśniej i czasem odrobinkę nerwowo… Lista rzeczy do zrobienia się wydłuża, a każda godzina wydaje się krótsza niż zwykle. Wpadamy w tryb „ogarniania”: prezenty, zakupy, choinka, dekoracje, sprzątanie, gotowanie itd.
W tym wszystkim łatwo stracić z oczu innych ludzi, nawet tych nam najbliższych. Nie celowo, ale niestety czasem tak bywa, gdy zmęczenie miesza się z poczuciem obowiązku i ograniczonym czasem. Wtedy komunikacja często sprowadza się do listy zadań, a relacje chowają się w cień.
A przecież Święta to nie idealna choinka, czy perfekcyjnie polukrowane pierniczki. Święta to ludzie, relacje i wspólny czas.
Dlatego warto zagospodarować ten czas inaczej – wbrew pośpiechowi, wbrew napięciu, wbrew przekonaniu, że wszystko musi być idealnie. Warto zacząć od czegoś małego (i ogromnego jednocześnie).
Pierwszy punkt na przedświątecznej liście – wspólna rozmowa, w której naprawdę się słyszymy.
Rozmowa bez presji. Rozmowa, w której liczy się człowiek, nie zadania. Rozmowa, w której mamy czas, by wszystko wypowiedzieć i naprawdę się usłyszeć. Rozmowa, która buduje bliskość.
I to od tej bliskości zaczyna się świąteczna atmosfera.


